Jak wybrać partnera?
Jak wybrać partnera – miłość czy matematyka?
Jak wybrać partnera, który zostanie z nami dłużej, a być może przez całe pozostałe nam do przeżycia życie? Wiele osób ma teraz problem ze stworzeniem trwałej relacji. Role męskie i kobiece się pomieszały, mamy coraz większą wolność oraz coraz więcej możliwości wyboru… Już nie musimy szukać „partnera na całe życie” jak nasi dziadkowie, ponieważ możemy go w każdej chwili zmienić…
Ma to wiele konsekwencji, ale tu skupię się na jednej: często nie traktujemy tego wyboru wystarczająco poważnie. Sophie Hellinger mówi, że wchodząc w relację, powinniśmy się zastanowić czy ta osoba, nieładnie mówiąc, „nadaje się” na naszego życiowego partnera.
Dlaczego? Budowanie relacji, to poważna praca. Poznawanie się, otwieranie się, uczenie się bycia razem, stwarzanie przestrzeni dla tej osoby w swoim życiu – nawet jeśli przebiega w pięknej atmosferze i napełnia nas szczęściem, to jest to poważna inwestycja czasu i energii, a to jak potem działa relacja ma potężny wpływ na to, jak się czujemy i w jakim stopniu jesteśmy szczęśliwi.
Każdy kto ma za sobą kilka nieudanych związków, wie ile energii i czasu to kosztuje… Czasem wręcz dochodzimy do punktu, w którym mówimy: już nie chcę próbować, nie mam siły i przestajemy wierzyć, że może nas spotkać coś dobrego w tym temacie…
„Susan, zaczekaj! Mogę się zmienić!”
Jak wybrać partnera, żeby nie żałować? W tym tekście przedstawiam punkty, na które zgodnie z nauką płynącą z ustawień systemowych warto zwrócić uwagę już na początku relacji:
WYBÓR PARTNERA – CZY JA CHCĘ BYĆ Z TĄ OSOBĄ?
Głupie pytanie? Nie, nie takie głupie… Wiele osób jest ze sobą z innych powodów niż to, że w głębi serca pragną być właśnie ze sobą…
Inne powody bycia razem
Czujemy się trochę samotni, ktoś okazuje nam zainteresowanie, dopamina, pojawia się czułość, oksytocyna, seks, endorfiny i już tkwimy emocjonalnie i energetycznie w relacji z tą osobą… Potem przyzwyczajamy się, przywiązujemy i trudno odejść…
Rozmawiam z ludźmi w różnym wieku, mówią: „pojawił się w odpowiednim czasie”, „wiedzieliśmy, że to nie jest to, ale nie było powodu do rozstania”, „byłem zajęty zawodowo, nie chciało mi się nic zmieniać…”.
Dużo związków powstało i przetrwało tak jakby z powodu zbiegu okoliczności. Jednak tak naprawdę, to nie był przypadek, tylko np. brak szczerości z samym sobą i partnerem, lęk przed zmianą, niechęć wobec podjęcia ryzyka (może już nikomu się nie spodobam?), niezdolność do bycia samemu/samej.
Jeśli dwoje ludzi spędza razem życie, wychowuje dzieci, to oczywiście jest to silny związek oraz miłość na głębokim poziomie (miłość jest obecna we wszystkich relacjach na głębszym, nie zawsze widocznym, poziomie), ale to nie znaczy, że taka relacja daje szczęście i spełnienie… Myślę, że wszyscy wiemy, o co chodzi i znamy wiele takich par…
Jednym z powodów tego, że wierzę we wglądy Berta Hellingera jest to, że widziałam w jaki sposób w wieku 92 lat patrzył na swoją żonę i w jaki sposób do niej i o niej mówił… I jak ona, jak zakochana dziewczyna, siadała mu na kolanach i szeptała coś na ucho… Piękny, poruszający widok.
Wybór przeciwieństwa poprzedniego partnera
Inny mechanizm jest taki, że w ludzkiej naturze jest tendencja do popadania ze skrajności w skrajność, więc po każdym nieudanym związku, szczególnie atrakcyjne staje się dla nas przeciwieństwo tego, co było problemem w poprzedniej relacji i na tym skupiamy całą swoją uwagę… Niestety w ten sposób łatwo popaść ponownie w relację, w której nie będzie równowagi i z czasem to, co tak wielbiliśmy, stanie się naszym przekleństwem oraz największym problemem w naszym nowym związku. Być może nawet zatęsknimy za… poprzednim partnerem :). Tak więc uciekanie od czegoś i koncentrowanie się tylko na jednym aspekcie, sprawiają, że tak naprawdę nie widzimy tej nowej osoby. Jeśli nie widzimy, nie możemy też ocenić czy chcemy być z tą osobą.
Czy chcę tę osobę dokładnie taką jaka jest teraz?
Czy ja widzę tę osobę, mogę i chcę powiedzieć jej, takiej, jaka jest teraz, TAK? Czy zapraszam ją do swojego życia DOKŁADNIE TAKĄ, jaka jest TERAZ? Późniejsze próby zmieniania partnera niszczą związek i są bolesne dla obu stron…
Mówi się, że można być z kimś całe życie i go nie poznać, ale czy to prawda? Większość z nas ma jakiś rodzaj intuicji oraz często pojawiają się znaki ostrzegawcze, które ignorujemy, bo chcemy być „zakochani i zaczarowani”…
WYBÓR PARTNERA – CZY TA OSOBA CHCE BYĆ ZE MNĄ?
Naprawdę chce czy czujemy, że jesteśmy jej „drugim wyborem”? Może czujemy, że dla niej „my to za mało, że nie wystarczamy”? Może dana osoba nadal emocjonalnie tkwi w swoim poprzednim związku, choć sama nie jest tego świadoma, nie będzie w stanie w pełni się otworzyć na nową relację. Zazwyczaj doskonale o tym wiemy, jeśli tak jest, ale nie stać nas na szczerość z samym sobą i wybieramy złudzenie zamiast prawdy.
Czy ta osoba nas widzi? W pewnym sensie chcemy dać tej osobie siebie, swoją obecność, uczynić ją jedną z najważniejszych osób w naszym życiu i obdarowywać ją bezpośrednio lub pośrednio tym, kim jesteśmy – naszym doświadczeniem życiowym, wiedzą, mądrością, rozwojem, właściwościami… Czy ta osoba jest w ogóle w stanie zobaczyć i docenić to, kim jesteśmy? A może zawsze będziemy się czuli przy niej jak nierozpakowany prezent?
CZY RELACJA DLA NAS OBOJGA JEST TAK SAMO WAŻNA?
„Gdy związek zaspakaja potrzeby, jest źródłem siły, gdy któraś ze stron (lub obie) nie chce się angażować, brać i dawać w związku, nie przynosi on spełnienia.” – pisze Bert Hellinger. Co takiego sobie dajemy? To, co mamy najcenniejszego: czas, energię, uwagę…
W zasadzie chodzi o to, żeby ta zdolność do miłości była na podobnym poziomie, ponieważ dwie osoby, którym wystarczy razem mieszkać i rozmawiać tylko o jakiś technicznych aspektach obsługi życia (np. co trzeba kupić, naprawić), mogą tworzyć w miarę harmonijny związek – oboje chcą mało, tyle dają i tyle dostają. Podobnie dwie osoby, które chcą się spotykać raz na dwa tygodnie bez zobowiązań. Jeśli dla obu stron jest to ok, może to być doskonałym układem. Problem pojawia się, gdy jedna strona chce więcej, a druga mniej.
Jak wybrać partnera: więcej, czyli za dużo
Więcej może oznaczać „za dużo dawać”
Gdy to my za dużo dajemy, to prawdopodobnie mamy niskie poczucie własnej wartości. Nie wierzymy w to, że partner chce z nami być i wydaje nam się, że musimy na to jakoś zasłużyć. Dlatego ciągle myślimy o tym jak go uszczęśliwić i co dla niego zrobić, żeby nas chciał i potrzebował.
Jeśli, to nasz partner daje za dużo, to wygląda to mniej więcej tak: spełnia każdą naszą zachciankę, zawsze ma dla nas czas, nigdy nam nie odmawia, może kupować nam prezenty, robić niespodzianki… Daje nam tak dużo, że zaczyna nas to męczyć oraz nie chcemy lub nie jesteśmy w stanie tego wszystkiego odwzajemnić. W takiej sytuacji jest spora szansa, że przestaniemy go cenić i szanować, a ostatecznie odejdziemy od niego.
Więcej może też oznaczać „za dużo chcieć”
Gdy dotyczy to Ciebie: emocjonalne uzależnienie, nienaturalnie duże potrzeby uwagi, czułości, wspólnego spędzania czasu, ciągła koncentracja uwagi na partnerze i związku (często przy jednoczesny zaniedbywaniu swojego życia). Bycie takim „wiecznie głodnym dzieckiem”. Czekanie i chodzenie za partnerem trochę jak pies za właścicielem…
Gdy nasz partner chce za dużo, możemy czuć, że zajmuje za dużo przestrzeni w naszym życiu, wywiera na nas presję, domaga się więcej niż możemy lub chcemy mu dać, jest go wszędzie za dużo, za dużo mówi o relacji.
Jak wybrać partnera: mniej, czyli za mało
Mniej może oznaczać „chcieć za mało”
Gdy chcemy za mało, unikamy przyjmowania od partnera, proszenia go o cokolwiek, możemy być dumni i niezależni, nieświadomie komunikujemy partnerowi: „nie potrzebuję cię”. Jeśli partner chce za mało, to to on tak się zachowuje.
Mniej może oznaczać też „za mało dawać”
Chcemy, żeby partner i związek zajmowali jak najmniej miejsca w „naszym życiu” i kosztowali nas jak najmniej wysiłku. W zasadzie to chcemy, żeby obecność drugiej osoby w naszym życiu nic nie zmieniła, co po prostu nie jest możliwe. Nie chcemy się też w niczym dostosowywać ani chodzić na żadne kompromisy.
Jeśli dotyczy to naszego partnera, to prawdopodobnie będzie on się wycofywał, uciekał w swój świat, ciągle mówi o wolności, myślał tylko o sobie i o tym, jak „ochronić swój świat” przed drugą osobą… Taka osoba zazwyczaj nie jest też zainteresowana rozwijaniem relacji, nazwaniem jej „związkiem”, dążeniem do wspólnego zamieszkania, o swojej przyszłości może mówić w liczbie pojedynczej („pojadę”, „zamieszkam”).
W tej kategorii znajdują się też „związki otwarte” i wszystkie inne kombinacje, które wzniośle nazywane, tak naprawdę uniemożliwiają głębokie wejście i spełnienie w jednej relacji.
Gdy druga strona daje za mało, czujemy, że coś jest nie tak, ale nie zawsze jest łatwo zorientować się, o co chodzi… Tu pytania pomocnicze: Czy ta osoba traktuje nas poważnie? Czy dba o to, żeby zrobić w swoim życiu przestrzeń na spędzanie czasu z nami? Czy interesuje się tym, co się u nas dzieje? Czy myśli o nas, gdy doświadczamy jakiś trudności? Czy jesteśmy dla niej tak ważni jak ona dla nas?
Odgrywanie różnych ról z różnymi partnerami
Ciekawe jest to, że gdy ogólnie boimy się i nie potrafimy się angażować, w różnych relacjach możemy być albo głodnym albo uciekającym, w zależności od tego jak nasz partner się zachowuje. Gdy ucieka, stajemy się głodni, gdy on jest głodny, my uciekamy…
W czasie trwania jednego związku można się też zmieniać tymi rolami. Np. zabawa w kotka i myszkę: „ja chcę, jak Ty nie chcesz, a jak chcesz, to ja nie chcę”.
Kto tu ma problem: ja, Ty czy my oboje?
Jeśli rozpoznajecie siebie, w którejś z tych ról, to teraz jeszcze trzeba ocenić: Czy mój głód jest naturalną reakcją, bo ta osoba jest niedostępna i nie chce się angażować czy to ja chcę za dużo? Czy moje uciekanie jest naturalną reakcją, bo ta osoba za dużo ode mnie chce czy to ja nie chcę inwestować wystarczającej ilości czasu i energii w relację? Odpowiedź na to pytanie nie zawsze jest łatwa i jednoznaczna.
(Zainteresowani psychologią mogą porównać postawy dawanie-branie do teorii przywiązania brytyjskiego psychoanalityka Johna Bowlby’ego).
CZY NASZ „WYBRANEK/WYBRANKA” JEST ZDOLNY DO ZWYKŁEJ MIŁOŚCI?
Romantyczne filmy kończą się tam, gdzie zaczyna się zwykłe życie. Spotkali się i zakochali – czy to oznacza happy end? Nie, to nic nie oznacza i to nawet nie jest to jeszcze miłość. Są osoby, które mają takie przekonanie, że miłość powinna być magiczna, nieuchwytna lub dramatyczna… Uzależniają się od stanu zakochania (oxytocyny i endrofin) i kończą relację, gdy ten stan mija lub przestają się interesować partnerem oraz inwestować swoją energię i uwagę w relację.
Słynny terapeuta ustawień systemowych Günter Schricker mawiał: „Lepiej zwykła miłość niż magiczna”. Bert Hellinger natomiast pisze o tym w ten sposób: „A co z tymi, którzy kochają burzliwie? Czy są inni? (…) Ta miłość łatwo się ulatnia. Tym większe jest potem otrzeźwienie.”. W innym miejscu dodaje: „Zwykłe rzeczy mają jedną szczególną cechę. – One trwają.”.
Czy zwykła relacja, która działa, nie jest wystarczającym cudem? To, że dwie osoby mogą się spotkać i tak do siebie zbliżyć, wręcz stać się rodziną? Czy w ogóle wiemy i rozumiemy, jak może wyglądać związek, gdy spotykają się dwie osoby, które są zdolne do miłości oraz gotowe inwestować w relację swoją energię, uwagę i czas? Nie tylko na początku, ale przez cały okres trwania relacji?
Nawet seksualność ma zupełnie zupełnie inną jakość między osobami, które się (naprawdę) kochają niż między osobami, które prawie się nie znają (będąc ze sobą długo lub dopiero poznawszy się…). Seksualność pary jest jak lustro – odzwierciedla całość relacji.
Czy naprawdę nie potrafimy docenić tego, że ktoś, kogo szanujemy i podziwiamy jest naszym kochankiem i przyjacielem oraz decyduje się spędzić z nami jakąś część swojego życia?
Ile znacie par, w których po 10 latach mężczyzna i kobieta nadal patrzą na siebie z głęboką miłością?
CO JEST DLA MNIE WAŻNE – „BARDZO KRÓTKA LISTA ABSOLUTNYCH PRIORYTETÓW”
Na koniec każdej osobie, która jeszcze nie jest w szczęśliwym związku, radzę stworzyć bardzo krótką listę absolutnych priorytetów. To wcale nie jest łatwe zadanie, większość ludzi powtarza bezrefleksyjnie te same cechy (link do badań na dole). Nie ma idealnych ludzi, ale warto sobie odpowiedzieć na pytanie: Co jest dla mnie najważniejsze? Z czego nie chcę lub nie mogę zrezygnować w relacji? Następnie radzę wziąć siebie, tę listę, swój czas i swoje życie na poważnie.
Źródła i linki:
Jak ludzie opisują swojego wymarzonego partnera (język angielski): https://www.sciencedaily.com/releases/2020/07/200706173449.htm
Teoria przywiązania: http://www.psychologia.edu.pl/czytelnia/50-artykuly/228-przywiazanie-korzenie-zycia-spolecznego.html
Neuhauser Johannes (red.), Miłość szczęśliwa. Terapia par Berta Hellingera, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2015
Hellinger Bert, Die Liebe des Geistes. Was zu ihr hinfuhrt und wie sie gelingt, Hellinger Publications 2016
Hellinger Bert, Nowe rozważania. Wiedzieć skąd, Wydawnictwo Vigaro, Warszawa 2016
Jak wybrać partnera?
Zapraszam do przeczytania też artykułu ogólnie o miłości i związkach – o tym, co jest ważne w tym temacie z punktu widzenia ustawień Hellingera: https://nowe-ustawienia.pl/ustawienia-hellingera/porzadki-milosci/