Dawanie uszczęśliwia
Dawanie uszczęśliwia
Dawanie dobrze wpisuje się w okres świąteczny. W tym czasie myślimy o zakupie prezentów, o tym z kim chcemy spędzić ten czas, jak uczynić go magicznym dla nas i dla naszych bliskich. Często jesteśmy też w jakimś szczególnym, magicznym nastroju… Tak jakby w oczekiwaniu, że wydarzy się coś wyjątkowego. Szczególnie trudno jest w tym okresie osobom samotnym, ale też tym w relacjach, w których brakuje ciepła oraz tkwiącym w mitach o szlachetności poświęcania się oraz o konieczności zasłużenia na miłość.
DAWANIE USZCZĘŚLIWIA – CO DAJEMY ?
Najcenniejsze co możemy dać drugiemu człowiekowi to nasza energia, czyli czas, uwaga, troska, czułość. Jednym z największych prezentów jest więc rodzicielstwo. Kolejnym wielkim prezentem, dawanym na innych zasadach, jest bycie z kimś. Bycie w związku miłosnym do chyba dawanie siebie najpełniej, najbardziej autentycznie i na równych zasadach. Może dzieciom dajemy więcej w sensie ilościowym, ale są takie aspekty nas, których im nie możemy dać, np. nie opowiemy im o naszych najgłębszych lękach i najbardziej wrażliwych częściach nas samych… To przy partnerze jesteśmy najbardziej sobą – nadzy, bez ról i masek. I jeśli dobrze nam się układa, to on z nami zostaje, a dzieci musimy oddać światu… Bez partnera nie byłoby dzieci, dlatego w ustawieniach Hellingera związek małżeński ma w pewnym sensie pierwszeństwo w stosunku do rodzicielstwa. I dzieci są szczęśliwe, gdy tak jest…
Kolejnym naszym wielkim darem dla świata są nasze talenty i właściwości… W pracy spędzamy średnio 8 godzin dziennie przez wiele lat. Dzięki temu, że pełnimy jakąś funkcję w społeczeństwie, świat trwa. Gdyby nikt nie robił nic, wielu rzeczy nie moglibyśmy doświadczyć i przeżyć. Tak dużo czasu musielibyśmy poświęcać na ogrzanie się i zdobycie pożywienia, że na nic innego nie byłoby przestrzeni… Jak zauważył Abraham Maslow, żebyśmy mogli się rozwijać nasze potrzeby podstawowe muszą być zaspokojone. Nie wiem jak to się ma do joginów medytujących w jaskiniach, jednak dla większości z nas będzie to prawdą. Dlatego to ważne, że pracujemy… To ważne też, żeby odważyć się robić zawodowo to, co sprawia nam największą radość, to w czym widzimy sens, to co najlepiej wykorzystuje nasze właściwości. Jeśli coś takiego odkryliśmy. Jeśli nie to każda praca spójna z nami i wykonywana w odpowiednich warunkach, może dać nam spełnienie. To nasz unikalny wkład w funkcjonowanie świata.
Naszym największym jednak prezentem dla świata jest nasz rozwój. Stając się lepszym człowiekiem, wnosimy do świata nowe dobro. Pokazujemy innym, że szlachetne zachowania są możliwe, budzimy w nich wiarę w drugiego człowieka i potrzebę otwierania własnego serca na więcej miłości. Dobro się rozprzestrzenia. Np. jeden uśmiech do ekspedientki może sprawić, że ona uśmiechnie się do dziesięciu innych osób, a te osoby dzięki temu przyjdą do swoich domów w lepszych nastrojach… Rozwój ma jednak jeden skutek uboczny, o którym wspomina Hellinger: „Im wyżej się wspinamy, tym bardziej stajemy się samotni.” Jesteśmy bardziej szczęśliwi, ponieważ czujemy silniejsze połączenie z innymi i większy przepływ miłości, ale możemy poczuć się samotni, ponieważ coraz trudniej będzie nam znaleźć osoby, które postrzegają świat i relacje tak jak my…
DAWANIE USZCZĘŚLIWIA, GDY…, CZYLI ZASADY DAWANIA
Dawanie tworzy relacje
Jeśli komuś odmawiasz dawania lub przyjmowania, tak naprawdę w głębi serca nie chcesz relacji z tą osobą. Dawanie tworzy pewne zobowiązanie, ponieważ otrzymując, chcemy się odwdzięczyć… To jeden z głównych mechanizmów tworzenia relacji. Relacja to wymiana. Energii, czasu, uwagi, uśmiechów, słów, pomocy, wsparcia… Ciągła wymiana.
Przebaczenie, machnięcie ręką na czyjeś wady, wyciągnięcie dłoni na zgodę, samo pytanie o to czy ktoś potrzebuje pomocy, zaoferowanie rozmowy w trudnym momencie to też wyrazy dawania z serca.
Dawanie czegoś na czym nam nie zależy
Jeśli dajemy za mało, tylko to, co nie kosztuje nas zbyt wiele lub nie jest nam potrzebne niszczymy lub zatrzymujemy rozwój relacji.
Dawanie za dużo
Według ustawień hellingerowskich dawanie za dużo może być szkodliwe dla relacji, ponieważ zanadto obciąża obdarowanego. Np. płacenie za studia partnera, kierowanie całej swojej energii na partnera, gdy nic nie przychodzi z jego strony, mogą doprowadzić do tego, że nasza bliska osoba będzie chciała od nas odejść. Jak w większości życiowych kontekstów i sytuacji i tu jest potrzebna równowaga.
Dawanie prezentów
Dawanie upominków to swoisty rodzaj komunikacji. Ma znaczenie czy nasz prezent odzwierciedla to, na ile znamy tę osobę, czy jest osobisty. Ile myślenia i serca włożyliśmy w to, żeby go zaplanować? Z jaką intencją dajemy ten prezent? Jest to podziękowanie, pokazanie że ktoś jest dla nas ważny, chęć sprawienia radość tej osobie czy przeprosiny? „Wszystko, co pochodzi z serca, daje nam i innym najcenniejsze, co mamy. Wszystko inne to mniej.” – pisze Bert Hellinger.
Dawaj to czego chce ta osoba, a nie to, co Ty chciałabyś dostać
Jeśli naprawdę na kimś Ci zależy – wsłuchaj się w jego serce. Jeśli możesz – daj to czego ta osoba potrzebuje najbardziej, a nie to co Ty chciałabyś dostać.
Dawaj, ponieważ chcesz dać i z myślą o drugiej osobie. Wszelkiemu dawaniu często towarzyszą inne, dziwne motywacje. Np. dajemy, żeby zasłużyć na miłość, akceptację lub żeby kreować swój wizerunek osoby szczodrej i dobrej. Czy to w ogóle wtedy jest dawanie? Czy raczej robienie czegoś dla siebie?
Dawaj z radością
Dawaj tyle ile chcesz i tylko wtedy, gdy sprawia Ci to radość. Często słyszę słowo „muszę”. Może czasem ono jest adekwatne, gdy dobrze jest zrobić coś, czego tak naprawdę nie chcemy robić lub nie chcemy w danym momencie. Może jako rodzic musimy coś zrobić, choć jesteśmy zmęczeni. Może musimy być w danym dniu w pracy, choć nie mamy na to ochoty. Robimy to, ale i tu może być jakieś większe „chcę”. Poświęcamy się trochę, ale jest to efekt jakiejś naszej większej decyzji i przyświeca temu jakiś nasz większy, nadrzędny cel. Czasem można zredukować tu to „muszę”. Np. wziąć dzień wolnego w pracy, gdy nam to potrzebne albo odmówić czegoś dziecku, bo jesteśmy zmęczeni. Dzieci najbardziej cieszą się, gdy rodzice są szczęśliwi, a w czasie spędzonym razem liczy się przede wszystkim jakość.
W wielu przypadkach zatem w miejscu tego „muszę”, mogłoby być „chcę”. Wszystko jest jakimś „chcę”. Nawet jeśli tymczasowo „muszę” chodzić do pracy, w której cierpię, to jednak tam idę, bo w szerszym kontekście przynajmniej chcę żyć. Nie jest to jeszcze stan głębokiej depresji, w którym chce się jedynie umrzeć i nie ma siły do tego, żeby wstać z łóżka.
Zamiana „muszę” na „chcę” zmienia znaczenie naszego daru. Właściwie tylko wtedy jest to prawdziwe dawanie. Każdemu „muszę” – czy to wypowiedzianemu w myślach do siebie czy na głos, towarzyszy odczucie, że właściwie nie chcę… Czy chcielibyśmy dostawać prezenty wykreowane w czyimś cierpieniu?
LĘK I OPÓR PRZED DAWANIEM
Człowiek rodzi się egoistą. Dziecko myśli tylko o zaspokojeniu własnych potrzeb. Musi minąć kilka lat zanim zacznie w jakiś sposób myśleć o innych. Dawanie dla wielu ludzi jest trudne, ponieważ towarzyszy mu lęk, że coś stracą lub czegoś im zabraknie. W buddyzmie tybetańskim jest metoda, która polega na dawaniu sobie przedmiotów z jednej ręki do drugiej, żeby jakoś oswoić umysł z dawaniem i oddawaniem.
Założenie, że coś tracimy jest błędem umysłu. Omówię to na przykładzie finansów, jednak podobnie rzecz ma się z dawaniem czasu, uwagi, energii w innych formach.
Nawet jeśli nie wierzymy w prawo karmy i inne duchowe nauki, które mówią o tym, że dobro do nas wraca (czasem nie poprzez tego człowieka, któremu my coś daliśmy), to dawanie broni się też na płaszczyźnie psychologicznej. Koncentrując swoje myśli wokół tego, że musimy oszczędzać i gromadzić wyrabiamy w sobie przekonanie, że mamy czegoś za mało, czyli że tak naprawdę jesteśmy ubodzy. Zapewne wszyscy znamy osoby, które oszczędzają bardzo skrupulatnie, a wcale nie wyglądają na szczęśliwe i nie cieszą się zgromadzonymi dobrami. Oszczędzanie będące wyrazem szacunku dla pieniędzy jest korzystne. Nie jest dobrze jednak, gdy towarzyszy temu lęk lub niechęć wobec wymiany z innymi ludźmi. Jeśli mamy problem z wydawaniem pieniędzy, możemy płacąc myśleć o szczęściu i dobrobycie osoby, której płacimy lub mówić wewnętrznie do swoich pieniędzy: „Idźcie w świat, zróbcie coś dobrego i wróćcie do mnie z przyjaciółmi”. Chodzi głównie o zmianę emocji, które u nas są związane z pieniędzmi i dawaniem.
Pieniądze wpływają pozytywnie na nasze poczucie szczęścia do poziomu swobodnego zaspokajania potrzeb, gdy nie musimy się martwić czy wystarczy nam na zakupy i urlopowy wyjazd. Wszystko ponad to już nie wpływa na nasze szczęście. Ponadto według badań naszemu szczęściu bardziej sprzyja inwestowanie w doświadczenia niż w przedmioty. Doświadczenia zaś zazwyczaj wiążą się z obecnością innych ludzi i bez nich nie byłoby naszego szczęścia, a nawet życia.
Jeśli chodzi o dobra niematerialne, to naszym największym lękiem jest to, że zostaniem wykorzystani, a to bardzo boli. Próba uchronienia się przed tym zamyka nas na miłość i życie tak naprawdę. Tu są dwie rady. Po pierwsze trzeba ryzykować i robić mimo lęku – początki wszystkiego istotnego w naszym życiu łączą się z odwagą oraz włożonym wysiłkiem, nie da się tego uniknąć. Po drugie możemy poświęcić czas temu, żeby poznać drugiego człowieka, obserwować jak on się zachowuje, czy on odwzajemnia nasze starania, docenia, daje coś od siebie… Lepiej też mieć w swoim życiu mniej osób, ale takich, które są godne naszego zaufania.
DAWANIE USZCZĘŚLIWIA – DLACZEGO?
Psychologiczne badania nad poczuciem szczęścia wskazują, że dawanie i robienie czegoś dla innych uszczęśliwiają nas i wywołują w nas poczucie spełnienia. Można to porównać z miłością, do której dawanie przynależy. Każdy, kto doświadczył prawdziwej miłości (nie zakochania!) wie, że kochanie rozpromienia nas o wiele bardziej niż poczucie bycia kochanym. Nie jest to chyba modny temat w dobie kultu jednostki i autonomii. Nawet w duchowości wszechobecne jest podkreślanie jak ważna jest miłość do samego siebie. Owszem, tak jak w samolocie najpierw zakładamy maskę sobie, potem dziecku, tak w życiu bez zadbania własne potrzeby, niewiele możemy dać lub nasze dawanie będzie obciążone nieprzyjemnym dla odbiorcy ciężarem męczennictwa i poświęcenia. Nie wyklucza się to jednak z kultywowaniem dawania w naszym życiu.
Przede wszystkim dawanie nas wewnętrznie ubogaca i jest niejako czasownikiem miłości. Czym byłaby miłość, gdyby była tylko uczuciem niezwiązanym ze wspólnym spędzaniem czasu, rozmową, kontaktem fizycznym czy choćby życzeniem szczęścia drugiemu człowiekowi. Tak naprawdę nie ma miłości bez działania.
Dawanie sprawia, że czujemy się potrzebni, co często jest dla nas niemalże tożsame z sensem życia. Dawanie powoduje, że czujemy się bogatsi i bardziej wartościowi, bo przecież mamy co dać i jest ktoś, kto tego naszego daru chce i potrzebuje.
Często nie dostrzegamy też, że my sami prezenty dostajemy cały czas… Bert Hellinger pisze o tym w ten sposób: „Wszystko, co nas otacza, czymś nas obdarowuje. Wszystko w naszym ciele, każdy z jego ruchów nam służy, służy temu, by nasze życie mogło się toczyć dalej: powietrze, którym oddychamy, woda, którą pijemy, deszcz, który pada z nieba, a przede wszystkim słońce, które świeci. (…) Ciągle jesteśmy obdarowywani przez innych ludzi. Gdzie bylibyśmy bez nich, szczególnie bez naszych rodziców i rodzeństwa, bliskich, którzy podają nam pomocna dłoń, kiedy potrzebujemy czegoś do życia lub do szczęścia? I odwrotnie, jakbyśmy się czuli, gdyby nie było nikogo, kogo my moglibyśmy obdarowywać?”.
Życzenia
Życzę Państwu Świąt spokojnych i radosnych,
a w nowym roku takiego dawania, które uszczęśliwia i ma sens, pochodzi z CHCĘ a nie z MUSZĘ
oraz otrzymywania tego, co najważniejsze i najbardziej potrzebne!
Anna Ratajczak
Źródło cytatów:
Hellinger Bert, Nowe rozważania. Wiedzieć skąd, Wydawnictwo Vigaro, Warszawa 2016, cz. 1-3